Poprzednie było dobre, ale to jest bardziej wyraziste i dostojne :)

A tak na marginesie to - jak na Japończyka - bardzo dobry aktor. Przy czym, moim zdaniem,
znacznie lepiej wypada w filmach kinowych (ciekawe i dobrze zagrane postacie), aniżeli w
produkcjach telewizyjnych (tutaj wypada trochę mdło). Obejrzałam z nim niemal 30 filmów, sporo
z lat 78-86 i niemal wszystkie po 2000 roku. To daje świetny obraz jak bardzo się rozwijał jego
warsztat. Najpierw głównie filmy akcji, a przynajmniej takie, w których musiał wykazać się
umiejętnościami walki, trochę komedii w "Kommando Ninja"; w "Ringu" mnie przerażał - był taki
chłodny, wręcz oziębły, choć było widać, że targają nim jakieś emocje, ale na modłę japońską -
okazywał je bardzo oszczędnie i dyskretnie. W "Hatsukoi" zdołał połączyć dramat swojego
bohatera z akcentami zabawnymi. A potem nadeszła era bardziej komercyjnych filmów w
postaci anglojęzycznych produkcji. W "47 Roninach" zagrał naprawdę fenomenalnie - szkoda, że
film nie odniósł sukcesu.
W każdym razie - jeden z moich ulubionych aktorów. Życzę mu coraz lepszych ról :)