trzeba przyznać, że jest on trochę infantylny, ale w tym jego urok. trzeba podejść do niego z dystansem i tyle. ja się nieźle bawię ;D
zgadzam się, może był trochę przerysowany i kiczowaty, ale efekty specjalne jednak mnie zaciekawiły i dlatego obejrzałam do końca; oczywiście również ta adrenalina szczególnie przy tym końcowym wyścigu; lubię w filmach momenty kiedy dosłownie "bez mrugania" czeka się na rozstrzygnięcie wydarzeń ;p
choć film naprawdę pokręcony - podobał mi się ; d
A mi się najbardziej podoba to jak Wachowscy wykiwali producentów. :P Mimo miliona wodotrysków i efektowności to nie miało szans się sprzedać. Bo powiedzmy sobie szczerze - cukierkowe tło jest (o ironio) zdecydowanie zbyt przerysowane by pomarzyć o jakichkolwiek zyskach w box office, a zamiłowanie braci do anime i komiksów które ledwo trzymali w ryzach przy Matriksach tutaj wręcz poraża. Infantylizm i stylistyka zupełnie niepowtarzalne a najlepsze jest to że mają wymówkę, przecież to ekranizacja ich ukochanej bajeczki. :P Ale i tak jestem pewien że zrobili ten film dokładnie tak jak go sobie wymyślili w tych zwariowanych czerepach.
Swoją drogą w scenach akcji czuć rękę Wachowskich i ich specyficzne podejście do zdjęć w filmie, aczkolwiek chwilami upchali w ujęciach po prostu za dużo. Ale jeśli spoglądniemy na film z duużym dystansem i przełkniemy parę słabości to ogląda się całkiem fajnie.